Wczorajszy wieczór zaliczam do niezapomnianych, ponieważ spełniło się moje małe marzenie - spotkałam się z Muńkiem Staszczykiem. Przy okazji koncertu T.love w Wadowicach umówiłam się z Ziggym (czytaj Muńkiem - Zygmuntem) na krótką rozmowę i nagranie dotyczące promowania recyklingu :) Kontakt z wokalistą i jego menedżerem był celujący - jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim profesjonalnym, szybkim i bezproblemowym udzielaniem odpowiedzi na wszystkie moje pytania i prośby. Jak miło przekonać się, że idol nie jest wielką, niedosiężną gwiazdą, ale życzliwym i wyluzowanym, normalnym człowiekiem.
A jaką radość sprawiło mi minięcie się z Sidneyem Polakiem, wychodząc z garderoby :) no łał! :)
O samym koncercie mogłabym również dużo opowiadać - znowu byłam pod wrażeniem dbałości o komfort i zadowolenie słuchających. Gorące powitanie publiczności, na początku trochę zaskakujące ruchy, Muniek kręcił biodrami i wywijał mikrofonem w te i w tamtą... ;] ale gdy się już rozkręciło, nic już nikogo nie dziwiło, nadaktywność Muńka świetnie zachęcała do zabawy i wyzwalała pozytywne emocje. Super było to, że Muniek dba o kontakt z KAŻDYM odbiorcą - podaje rękę, macha, pozdrawia, nawiązuje kontakt wzrokowy... nawet chcąc napić się wody, upijał łyk, a resztą polewał fanów pod sceną :D
No i co tu dużo ukrywać, t.love swoimi koncertami potrafi zdobyć sobie względy wielu ludzi, rozsyła energię i sprawia pozytywną atmosferę. Dzięki takim przeżyciom mój stosunek do nich się zaognił i mam ochotę kupować ich kolejne płyty. No i mówić o nich wciąż i wciąż! :D